Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że wiosna w pełni. Przy każdej okazji staramy się wyruszać na spacery i chłonąć w zachwycie świat. Oczywiście wyścig z ławkami trwa. Ostatnio dla podniesienia poprzeczki, mąż zaproponował, żebym dotarła do tej samotnej ławki na środku jeziora. Oznajmiłam, że aż takim chojrakiem nie jestem, a tym bardziej kaczką :))
Wiosna zachęca do nowych wyzwań, a przede wszystkim do obudzenia się ze snu. Nie tylko zimowego, ale i życiowego. Jest czas na marazm, na smutek, ale wreszcie trzeba się z niego otrząsnąć i ruszyć do przodu. Poszukać radości, sensu i nowego marzenia. Ja bez marzeń usycham. Nie lubię zawieszenia w próżni lub oglądania się za siebie. Z niecierpliwością czekam na nowe zmiany i postanowiłam, że będą tylko i wyłącznie przyjemne :). Czasami chciałabym sięgnąć do chmur, jak Ci podniebni wędrowcy, których drogi tak licznie się krzyżują na wiosennym błękicie. Wziąć głęboki oddech, zatrzymać gonitwę myśli i tylko wisieć w powietrzu w cudownym błogostanie. Pozwolić żeby wszystko działo się bez najmniejszego wysiłku z mojej strony.